wtorek, 3 marca 2009

Przy słowie

Lato, słońce już trochę niżej, chłodniej. Gdzieś w połowie kolejnego już piwa wpada do głowy pomysł: ognisko! Najpierw jednak decyzja, żeby się podnieść. Chociaż przecież w gruncie rzeczy nie jest tu źle. Powietrze już nawet zaczyna się ruszać, chociaż do jasnej cholery przydałyby się jakieś parasole. Piwo jest blisko – to fakt, ale znowu kolejny wieczór w tej spelunie? Dobra, wstajemy. Następuje szybki podział obowiązków – ten robi zaopatrzenie, tamten rozpala i zapewnia chrust.

Słońce już zaszło, ogień płonie, złocisty płyn opuszcza swoje szklane mieszkanie, przemieszcza się, już są tańce wojenne, już są śpiewy i gitara i ognisko. Jest koń, który nie chce się z nami napić i roje perseidów, które wspaniałomyślnie przegapiamy. Ktoś upada na pysk. Chwiejnym krokiem nad ranem oddalamy się trzymając w dłoniach dwudziestoczterokanałowy telewizor browarów elbląskich do cna już wypróżniony. Słońce wstaje, jest chłodno.

Kazik Na Żywo – „Porozumienie ponad podziałami”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz