czwartek, 26 lutego 2009

Bajki Robotów

Czasami warto sobie uświadomić, że przestrzeń w której żyjemy jest wypełniona robotami. Gdzie tylko nie spojrzysz, widzisz jakieś maszyny. Otaczają nas one zewsząd i bardzo łatwo się od nich uzależniamy. Siedzę przy komputerze, który wysyła moje listy, zastępuje mi wizytę w banku, sklepie, kinie... Zastępuje codzienną gazetę i jest dla wielu naturalnym środowiskiem pracy. W kuchni szumi zmywarka do naczyń, w łazience wiruje pralka, a z telefonem komórkowym już pewnie wkrótce będzie można porozmawiać... Roboty powoli i sukcesywnie przejmują kontrolę nad coraz to nowymi gałęziami naszego życia.
W tle grają dziś muzyczne „Bajki robotów”: płyta grupy Kraftwerk – „Die Mensch-Maschine”, jest rok 1978, syntezatory są jeszcze analogowe, brzmienia mimo, że mechaniczne to jednak ciepłe, a śpiewające i grające roboty są takie jak u Lema – ludzkie.

środa, 25 lutego 2009

Słońce


Dziwne uczucie, nagle po wielu dniach przykrytych szarością, ołowianym niebem i topniejącym śniegiem, na krótką chwilę przebiło się słońce. Niby nic szczególnego, po prostu na moment przestrzeń wypełniło światło. Było to na tyle szczególne i niespotykane, że oczy zaczęły boleć, a G przybiegła do mnie i nie wiedziała co robić. Trwało to dosłownie chwilę. Teraz niebo znów przykrywa gruba warstwa szarych chmur, a my słuchamy Misty In Roots - Live At The Counter Eurovision 79. To muzyka, w której żyje słońce. To proste jak bicie serca reggae i jedna z najlepszych płyt koncertowych jakie znam. Nagrany w roku 1979 w Brukseli album, przenosi nas w przestrzeń pełną słońca i sprawia, że robi się cieplej. 7 utworów, 38 minut lata w środku zimy.

wtorek, 24 lutego 2009

Początek dnia...

"Znowu sie kłócą, mówią do siebie słowami ordynarnymi..."
Dzień rozpoczął sie niezbyt ciekawie, dziewczynki tradycyjnie nie są w najlepszym humorze, przed chwilą wreszcie udało sie je jakoś poskromić. Trochę śpią, trochę czytają sobie, choć przecież jeszcze czytać nie potrafią, a ja przy kawie (wczorajszej) upajam się kojącym głosem pana Bogusława. Za oknem szaro, śnieg topnieje, a on opowiada o tym,że już nigdy nie będzie takiego lata.
Dawno nie słuchałem Świetlików i jakoś nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek słuchał ich przy dziewczynkach. To raczej niełatwa muzyka, a tu widzę, że G słucha. Uspokoiła się, wyciszyła.
Jak na swoje dwa lata z kawałkiem, ma niesamowity gust muzyczny. Coś jeszcze o tym napiszę, bo jest dla mnie fenomenem taka muzyczna przenikliwość u tak małej osoby. Ma swoje ulubione płyty, oraz takie, których nie pozwala mi włączać. Ostatnio wręcz mnie terroryzuje swoja ulubioną muzyką, a że nie jest ona zbyt dużą osobą, to i tej muzyki nie jest zbyt wiele. Jednak walczę o posłuchanie czegoś nowego.
Dziś rano Świetliki "Las putas melancolicas" szalenie...

Zawsze w tle gra jakaś muzyka.


Tak jest i teraz. Podchodzę do półki z płytami, przejeżdżam palcem po pudełkach, podejmuję decyzję i lecę na ciemną stronę księżyca...
Pink Floyd - "Dark Side On The Moon"
Rozpoczynam.