Massive Attack – „Protection” to właśnie tego wtedy słuchałem i muzyka ta zawsze będzie kojarzyła mi się z deszczem i tym parkiem. Są to magiczne dźwięki. Właściwie wcześniej nie słuchałem takiej muzyki, byłem raczej ignorantem jeżeli chodzi o tego typu dźwięki. Nie zdawałem sobie sprawy z ich istnienia. Nie wiedziałem, że jest takie zjawisko jak trip-hop, Bristol sound... „Protection” zaczyna się od deszczu i ciepłego głosu Tracey Thorn, potem pojawiają się inni wokaliści, muzyka zagęszcza się i znów rozpływa, by nieśpiesznie, wręcz leniwie dojść do finału. Rytm jak bicie serca i oddech stanowią bazę "Heat Miser", które zamyka płytę. Bonusa w postaci doorsowskiego „Light My Fire" wolałbym nigdy nie słyszeć więc opuszczam nad nim zasłonę milczenia.
Ta płyta, wiosenny deszczowy dzień, miasto tonące w kałużach. Dobre wspomnienia do których warto wracać.
Massive Attack - Protectiondo posłuchania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz