wtorek, 26 stycznia 2016

Podsumowanie roku 2015

Pomyślałem sobie że, dzięki tym wszystkim spotifajom powinienem być na bieżąco, a okazuje się, że słucham głównie staroci. Do tego jeszcze kupiłem magnetofon i wypełzły te wszystkie kasety, które latami kurzyły się gdzieś w pawlaczu. Poza tym część płyt, które podobały mi się, a które wydawały się nowościami okazały się być z roku 2014. Tak wiec doszedłem do wniosku, że mam tylko dwie płyty, które rzeczywiście nie opuszczały rożnej maści mych muzograjów w tym roku. Płyty te słuchałem tak jak kiedyś, tak że nie było mi ich dość i chciałem ciągle i jeszcze.

Pierwsza połowa roku należy do Lao Che "Dzieciom", płyta ważna dla mnie muzycznie i tekstowo. Wiele słów Spiętego jest mi bliska, bardzo podobnie patrzę na świat. Muzycznie też jest nieźle, choć pod koniec płyta mam wrazenie, że się rozezdża. Jednak najważniejsze jest to czy czuję muzykę, a tu jest to coś co mnie trzyma.

I myślałem już, że nic nie przebije Lao, a tu pod koniec roku usłyszałem "Kawy dwie" Lipali. Plumkanie na bandżo przechodzące w świetny riff, tekst o dojrzałej miłości, dojrzałym związku, ...nowa zmarszczka zdobi twarz... i outro: morze, wokaliza i werbel, te kilka uderzeń. Po kilku dniach miałem już płytę Lipali "Fasady" i zakochałem się w niej. Najlepsza płyta Tomka Lipnickiego ever. Trochę też jakby płyta o mnie. Poza tym ma ona w sobie coś klasycznego, rockowego, mam na myśli układ utworów, brzmienie - taka trochę podróż w przeszłość.

wyróżnienia:
Marilyn Manson - "The Pale Emperor"
Armia - Toń
David Gilmour - "Rattle That Lock"
Faith No More - "Sol Invictus"
Rimbaud - "Rimbaud"
Tame Impala - Currents
Smolik/Kev Fox
OCN - Demon i karzeł
Rysy - Traveler
Puscifer - Money shot