wtorek, 26 maja 2009

Posłuchaj to do Ciebie

Kaseta była zawinięta w celofanik. Taką folię, jak wszystkie inne. Oprócz niej w plecaku walało się mnóstwo różnej muzyki, jakiś „Brum”, może „Tylko Rock”, ale nowa kaseta zawsze miała miejsce honorowe. W wewnętrznej kieszonce. Czekała na swój czas.

Autobus o 14.20 był jak zwykle zatłoczony, ale ja siedziałem. Kwestia wprawy, praktyki, ustawienia się w odpowiednim miejscu, tak by drzwi podjeżdżającego autobusu znalazły się idealnie przed twym nosem. Zwykle się to udawało. I siedziałem, już odwijałem celofanik, już kaseta wędrowała do walkmana, słuchawki na uszy, a okładka do ręki.

Krajobraz przesuwał się za oknem, zdezelowany Autosan walczył z kilometrami, a całe ciało wypełniała muzyka. Zaczynało się cotygodniowe święto. Święto nowej kasety. Kolekcja powiększała się, do końca liceum była już bardzo znaczna, a muzyka grała mimo, że świat był tak brzydki i brudny, że pękały oczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz