Rzekę, a nawet królową rzek i to, że brzegi jej już się zielenią.
Pociągi wijące się jak węże.
Puste wioski i miasteczka, a nie była to noc, ledwo kilkanaście minut po osiemnastej.
Drewniany wychodek, ciężarówkę o śmiesznej nazwie, kosmiczny atak kichania w Pułtusku.
Sarny, które prawie się mnie nie bały i wilgoć tak silną, że prawie namacalną.
I jeszcze las, który nie chciał się skończyć.
***
Sięgam do przegródki z piosenkami najpiękniejszymi:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz