piątek, 5 lutego 2010

Sigur Rós - Heima. Impresja.

Być odkrywcą. Odkryć sens. Zrozumieć świat. Udowodnić, że Bóg istnieje. W czystym pięknie. W chmurach spadających z gór. W skałach. W wodzie.

Płynąc przez kolejne jeziora, czując krople deszczu na twarzy, śpiąc w pustych miejscach, w mokrym namiocie, jedząc niewiele, wieczorami susząc się przy ognisku, powoli przybliżałem się do celu. Od wielu dni byłem sam i ta samotność pozwalała zbliżyć mi się do prawdy. Na razie zbliżałem się do przybrzeżnych trzcin, zbliżałem się do wielkich ryb, do dzikich ptaków, do wiatru, do wody, do tego co samo przecież istnieć nie może. I czułem jak ta niewielka cząstka wszechświata zbliża się do mnie.

Dni mijały podobnie, od porannego zwijania obozu do ponownego postoju wieczorem. Pod stalowym niebem, rozbijając dziobem kajaka ciemną powierzchnię wody. Z dnia na dzień robiło się coraz zimniej. Liści na drzewach było z każdym dnie mniej. Para wydobywająca się z ust i drętwiejące palce mówiły – nie wytrzymasz. Wracaj, nie dasz rady. Jednak kres podróży był już bliżej niż początek.

Tu sam byłem panem sytuacji. Decyzja należała tylko do mnie. Odpowiadałem tylko za siebie. Rany bolały tylko mnie, a zimno tylko mnie przeszywało do szpiku kości. Jakże inne było to dla mnie. Jakże piękne było to nie otoczenie ludźmi. Cisza mącona tylko rytmicznym uderzeniem wioseł, trzaskiem palącego się drewna, czasami dźwiękiem harmonijki.



Ta niebiańska muzyka to czyste piękno. Coś niesamowitego, przenikającego i zostawiającego ślad. Krajobrazy, zasłuchani ludzie - od staruszków po małe dzieci, wełniane swetry, instrumenty z kamieni i stuletniego rabarbaru, opuszczone wioski, chmury, skały, woda  i te wspaniałe dźwięki. "Heima" to jeden z najlepszych filmów muzycznych jakie widziałem. Polecam.

Po kliknięciu na zdjęcia znajdziecie się w "Heima" - w ojczyźnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz