środa, 30 września 2009

Pieskowie


Dwaj pieskowie stoją przy ulicy. Rozglądają się, patrzą na przejeżdżające samochody. Światła mijają, zapada zmrok i deszcz kapie na szybę. Liście podrywają się z maski i dachu. Lecą w górę i przez chwilę wirują w powietrzu ciągnięte przez pęd powietrza. Deszcz pada coraz mocniej. Wycieraczki rytmicznie przesuwają się przed oczami. Pieskowie zostali gdzie daleko. Duży pilnował małego, a może mniejszy większego. Stali blisko siebie, jakby chcieli przejść na dugą stronę ulicy. Decyzja. Między autami. Szybko. Deszcz pada i zapada zmrok.

W aucie, domu, na spacerze słucham Radiohead, i ta jesień należy do nich. Wszystko jest we właściwym miejscu, a to fragment ich występu dla Canal+. Niesamowity.

wtorek, 22 września 2009

Wszystko jest we właściwym miejscu

Otwórz oczy...otwórz oczy...otwórz oczy...powieki unoszą się powoli. Obraz początkowo zamazany zaczyna się klarować. Przez szczelinę między zasłonami wpada wąski promień światła i przecina przestrzeń na pół. Krew krąży coraz szybciej, życie wraca do ciała. Wstaję, podnoszę, pionizuję, przecieram twarz wodą, doprowadzam się do stanu używalności. Tylko ta cisza taka dziwna i niepokojąca. Po raz pierwszy od dawna słyszę rano ptaki. Nie ma szumu miasta, jest tylko wiatr. Ubieram się i wychodzę. Garaż, auto, wyjazd, gdzie są ludzie, gdzie są wszyscy? Pusta ulica, pustka, pocę się, jestem sam...zupełnie...

Wszystko, wszystko, wszystko, wszystko
We właściwym miejscu
Wczoraj obudziłem się ssąc cytrynę
Wszystko, wszystko, wszystko...
We właściwym miejscu
W mojej głowie są dwa kolory
Co, co próbujesz powiedzieć?
Co, co próbowałeś powiedzieć?
Próbowałeś powiedzieć... próbowałeś powiedzieć
Wszystko, wszystko, wszystko...
We właściwym miejscu


wtorek, 1 września 2009

Magnetyzm

Wyszedłem rano wynieść śmieci. Świtało, chłód przenikał ciało, a mgła zaciskała się na szyi. W worku, wśród odpadków, leżały kawałki jeszcze niedawno istniejącego życia. Kawałki duszy, owinięte w stare gazety. Nagłówki zakrzykiwały ją śmiertelnie.
Może ktoś ją wygrzebie i złoży do kupy, sprzeda i chleb za nią kupi. Może porwie ją mewa, zaniesie do morza gdzie połączy się w otchłani z wszystkimi duszami świata.
Nie była jakoś szczególnie używana, ale zaciskała mięśnie na barkach nie do zniesienia. Uznaliśmy, że rozstanie będzie najlepszym wyjściem.
Teraz jestem już zupełnie sam. Na podłodze w pokoju walają się puste butelki, słońce wpada przez okno i cień jak krzyż wisi na ścianie. Tramwaje huczą i miasto budzi się.

Świetliki - Pies z płyty "Cacy cacy fleischmaschine"
01 - Świetliki - Pies