poniedziałek, 22 czerwca 2009

Kasety

Kaset już właściwie nie ma. Odeszły w niebyt jakiś czas temu. W sklepach ich ilość powoli zaczynała się zmniejszać. Półki kurczyły się, potem zaczęto je wyprzedawać za bezcen. To z tamtego okresu pochodzą moje ostatnie kasety. Teraz półka z nimi nie jest już wyeksponowana, kryje się gdzieś w kącie, na samym dole i kurz na niej się zbiera. Magnetofon też przestał je już lubić. Zaczął wybrzydzać, pewne akceptuje, inne wprawiają go w nastrój niszczycielski. Niszczy je, rwie i trzeba bardzo na niego uważać.

Jednym z ostatnich wydawnictw, które w dniu premiery kupiłem na kasecie był Pearl Jam „Yield”. Pięknie wydana kaseta, z malutką książeczką w środku, zawierającą zdjęcia i jakieś urywki tekstów. Potem jeszcze tylko kilka muzycznych perełek dorwanych na wyprzedażach i koniec. Kaset już nie ma i coraz ciężej kupić sprzęt do ich odtwarzania, a to przecież one zrewolucjonizowały podejście do muzyki. Uwolniły nas od wielkich i delikatnych winyli. Małe plastikowe pudełko można było schować w kieszeni i zabrać za sobą. To dzięki kasetom, muzyka weszła do naszych samochodów, mogła być z nami już dosłownie wszędzie dzięki walkmanom i słuchawkom. Do tego cena ich nie była jakoś szczególnie wygórowana, mimo, że koszt wyprodukowania kasety jest znacznie wyższy niż wytłoczenia płyty cd. To właśnie kasety sprzedawały się na początku lat 90-tych w setkach tysięcy.

Ale kaseta już umarła. Leży cicha i niema na swojej zakurzonej półce, a muzyka na niej zapisana z roku na rok jest coraz bledsza i rozpływa się w szum. Odlatuje gdzieś w przestrzeń i łączy się z cała muzyką świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz