poniedziałek, 19 lipca 2010

Tęsknota za zimą...


Wreszcie trochę chłodniej. Można ciut odreagować te dobre kilkanaście dni tropikalnych upałów. Wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec, ale takie chwile jak ta powodują, że znów chce się żyć. A było naprawdę nielekko. Co prawda w zasięgu rzutu beretem mam basen, ale upały tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że lato jest jednak nie dla mnie.
Siedzę tak sobie i już wizualizuje mi się padający śnieg za oknem. Na początku lekkie małe płatki tańczące na wietrze, stopniowo zagęszczające atmosferę i przykrywające cały świat białą zasłoną. Śniegu jest coraz więcej i więcej, już trzeba odkopywać auto spod zaspy i kółka kręcą się w miejscu. Są sanki, lepienie bałwana, mokre rękawiczki, powrót do ciepłego domu, herbata i koc. Jest zamarznięte jezioro i mazurski las całkowicie pod śniegiem. Tropy zwierząt, kulig, ognisko i cisza przerywana tylko szumem wiatru. Mróz szczypiący w twarz, ciepła kurtka i choinki pod śniegiem...
O tęsknocie za latem napiszę za kilka miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz