środa, 5 maja 2010

Prąd stały / Prąd zmienny

Świat musiał jakoś powstać. Najpierw ten wybuch, wielki i kosmaty. Iskra, początek, przebicie elektryczne do śródmieścia, pioruny. Potwory rządzące światem, godzille i krakeny.
Potem już jakoś poszło, mamuty zastąpiły gadziny, człowiek z drzewa zszedł. Chwycił za broń i zaczęło się na dobre.
Historia świata, życia i śmierci wg. Lao Che. Prąd stały, prąd zmienny i mały człowiek w tym wszystkim. „Komunalne linie – granda! Oddać głowę dranie!” - krzyczy, zagubiony, bezwolny, czasami pragnący tylko tabletki na ból istnienia, czasami tracący głowę – dosłownie i w przenośni. Opowieść o prądzie, elektrycznym aniele stróżu, który „gdzieś w kącie za szafką uwije swe gniazdko”, wpisuje się w najlepszą tradycję polskiej literatury, nie stroniącej od opowieści o maszynach i tym co mechaniczne, techniczne, a zarazem metafizyczne. Natomiast słowa: „dziś raczej nie wpadnę bo umarłem” po katastrofie smoleńskiej brzmią jakoś mrożąco... Do tego wszystkiego ta zimna mechaniczna muzyka. Zupełnie nienowoczesna, wypełniona syntezatorami o brzmieniu sięgającym w lata 80-te ubiegłego wieku.
Powstała oto płyta niezwykła, niezwykłego zespołu, jednego z niewielu w Polsce, który potrafi wstrząsnąć słuchaczem, którego piosenki nie są o niczym i którego teksty czyta się jak tomik wierszy. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz