czwartek, 13 maja 2010

Pociągi

Pierwsze wspomnienie to wielki czarny parowóz i skład złożony z czarnych piętrusów. Letni, ciepły poranek i mała stacja na Mazurach, niedaleko miasteczka nieładnie pachnącego fabryką płyt pilśniowych. „Nie wsiadajcie do pierwszego wagonu” – przestrzegał dziadek – „Tam dym wciska się przez okna”.
Pociąg był zawsze wielkim przeżyciem. Może szlabany będą zamknięte, będziemy czekać, policzymy wagony...
Podróże do Gdańska pociągiem osobowym i dalej jako pospiesznym. Skład Mare Balticum obsługiwany przez koleje niemieckie. Niby nie najnowsze były te wagony, a jednak jak odstawały komfortem i jakością od naszych biało-zielonych przedziałowców drugiej klasy.
Linia kolejowa, której już nie ma. Zarośnięte lasem pozostałości po stacji. Elementy peronu, które coraz ciężej znaleźć.
Strzała Północy z Warszawy Zachodniej do Ełku przez Olsztyn, Szczytno, Ruciane Nidę. Cała noc w pociągu, towarzystwo raczej szemrane. Podróż z grupą kieszonkowców w przedziale, którzy ciągle chodzili po składzie, robiąc jakieś dziwne rzeczy, a mnie nie ruszyli. Może to jakaś złodziejska etyka. Byłem w podobnym wieku co oni, rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Jedno z dziwniejszych przeżyć w moim życiu.
Nocny w wakacje nad morze, przesiedziany na stołku w Warsie i kawa po turecku – jej okropny smak nadal mnie prześladuje.
Wyprawy na pociągi w Miedzeszynie. Nocą, na pustej stacji, z plecakiem piwa. Cisza, wsłuchujemy się, jest, zbliża się, już ziemia drży, prawdziwy potwór, czterdzieści wagonów i podmuch prawie zmiatający z peronu.
Wąskotorówki w Ełku i Sochaczewie.
Pociągi... dobrze, że te jeżdżące przez moje miasto mają się dobrze. Nie upadają, nie zawieszają się i nie likwidują. Czasem zimą niedomagają, ale wybaczam im to. Dobrze, że są.
„Patrz” – mówię – „Pociąg jedzie. Jakiego koloru była lokomotywa?”. „Zielona tato”...
Piersi i Przyjaciele - Szanujmy wspomnienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz