Omijam, odchodzę. Krążę w kapturze na głowie, prawie wpadam pod autobus, uciekam, krzyczącym pokazuję plecy – za mało mam odwagi by pokazać palec. Niech wreszcie płynna stal mnie wypełni, niech zabierze strach i niepokój. Niech to się wreszcie stanie.
Otwieram drzwi. Prawie ich nie widać. Są zrośnięte ze ścianą. Schodzę w dół. Schody są strome. Ściany wilgotne. Idę wąskim tunelem. Jest coraz ciemniej. W wielkiej sali, wokół wiszącej na drucie żarówki stoi kilku ludzi. Na starym stole leży walizka – wiem, że jest pusta. Czekają na mnie. Są dobrze ubrani. Moje przeciwieństwo. Dobrze skrojone garnitury, lśniące buty. Milczą.
Dotykam walizki i czuję jak wypełnia się pod moimi palcami. Odwracam się i wymiotuję na podłogę w kącie sali. Rękę opieram o ścianę, ledwo stoję, zdejmuję kaptur, przeczesuję się, a w dłoniach zostaje kępka włosów. Jestem już sam. Na środku stołu leży zwitek banknotów. Rulon. Faceci z rulonami w kieszeniach. Z kim ja się zadaję? Za dużo mnie to kosztuje.
Wychodzę na powietrze, a raczej to co z niego zostało. Kikuty budynków pokryte śniegiem, wyglądają nawet ładnie w tym świetle. I znowu prawie wpadam pod autobus. Wkurwiają mnie te czarne autobusy z żałobnikami. Muszę z tym skończyć.
***
Soundtrack:DJ Shadow - Building Steam With A Grain Of Salt
RZA - Flying Birds
Jacaszek - Rytm to nieśmiertelność